Ostry dyżur made in Egypt

 



Mój młodszy syn, obecnie siedmioletni, nigdy nie był spokojnym dzieckiem. Już w życiu płodowym odznaczał się sporą ruchliwością, która pod przyjściu na ten padół łez i niedoli bynajmniej nie osłabła. Wręcz przeciwnie. Jego mottem życiowym stał się filmowy klasyk: odkąd szedłem, to biegłem. Na prawdziwy cud zakrawa fakt, że przez spory czas udało nam się uniknąć szpitali. Ale jak to mówią, co się odwlecze... Tylko dlaczego musiało to się wydarzyć na obczyźnie? I dlaczego na 2 dni przed przyjazdem jego ojca? Naprawdę nie mógł zaczekać? Pytania te chyba zostaną na zawsze bez odpowiedzi.

Tak czy siak, biegał sobie jak zwykle beztrosko, gdy nagle pośliznął się, przewrócił i uderzył główką w kamienny schodek, rozcinając łuk brwiowy. Taką relację przekazała mi opiekunka, która czuwała nad  nim, gdy ja zarabiałam na życie wśród palm. Zdezynfekowała ranę, nakleiła plasterek i do wesela miało się zagoić. Niestety... Po jakimś czasie plasterek przesiąkł krwią i nic nie wskazywało na to, że krwawienie ustanie samoistnie. Poszliśmy więc do lekarza pierwszego kontaktu, którym w Egipcie często bywa aptekarz. Ten rzucił okiem i w krótkich żołnierskich słowach dał zalecenie: Szpital. Dziś, nie jutro. Szczęście w nieszczęściu, że szpital jest blisko, więc spacerkiem trafiliśmy na ostry dyżur i zaczęła się cała procedura. 

                                                Szpital Piramida w Sharm El-Sheikh

Pan recepcjonista łamanym angielskim zażądał od nas paszportów, aby potwierdzić tożsamość dziecka. Jak najbardziej logiczne, ale kto myśli o zabraniu paszportu w takim momencie. Czytałam, że istnieją tacy ludzie, niestety, ja do nich nie należę. Udało nam się przekonać pana, że doślę zdjęcie po powrocie do mieszkania i przeszliśmy do gabinetu zabiegowego. Tam około 20 minut czekaliśmy na lekarza, który zajęty był innym przypadkiem. Synek w między czasie zadzwonił do swojej narzeczonej (tak, tak posiada takową w Polsce) i z dumą pokazywał odniesioną ranę. I wtedy wkroczyła policja, która standardowo pojawia się tu w takich przypadkach. Wypytali dokładnie, co się stało i jak do tego doszło oraz czy chcę złożyć doniesienie. Nie bardzo miałam na kogo, no chyba, że na przodków, po których syn odziedziczył geny nie pozwalające mu usiedzieć chwilę spokojnie. Ale, że raczej niewiele by to pomogło, więc odpuściłam. Po policji wszedł lekarz. I powiem wam szczerze, że Clooney może się schować. Fakt, że zauważyłam to będąc w szoku powypadkowym, jak najbardziej potwierdza tę tezę. Wszedł, przedstawił się, przybił piątkę z Małym i dokonał oględzin, po których padło jedno słowo: Szyjemy. 

No i weź tu teraz wytłumacz dziecku, co za chwilę nastąpi. Mimo mojego dyplomatycznego tłumaczenia i wielkiej ilości eufemizmów, których znajomości z pewnością może mi pozazdrościć sam Jerzy Urban, zaczęła się więc  całkiem uzasadniona histeria. Nawet nie będę się starała jej opisać. Rodzice zrozumieją, a nierodzice niech pozostaną lepiej w błogiej nieświadomości. Po około kwadransie udało mi się go namówić, żeby się położył. Lekarz podał  znieczulenie w zastrzyku, który pewnie bolał bardziej niż samo szycie i przystąpił do działania. Szybko i sprawnie załatwił sprawę i Mały mógł wyjść z opiekunką na zewnątrz. Ja natomiast przeszłam do kwestii finansowych. Mam oczywiście wykupione turystyczne ubezpieczenie zdrowotne, ale i tak musiałam zapłacić na miejscu. Cała impreza kosztowała nas ONLY (tak jest napisane na rachunku)720 funtów egipskich (około 170 pln) plus zestaw plastikowych bohaterów zakupiony dla Małego na pocieszenie.

Ale za to za jakieś 20 lat, gdy dziewczyna go zapyta: Skąd masz taką sexy bliznę? Będzie mógł odpowiedzieć z nonszalancją w głosie: Wiesz mała, to się wydarzyło, gdy stacjonowałem na Półwyspie Synaj...


Komentarze

  1. Czekałam na zdjęcie Clooney'a, przepraszam, lekarza ��
    Zdrówka dla Synka��
    P.S. Przyjemnie się czyta Twojego bloga ��

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ja nie dam rady??? Potrzymaj mi ... drinka (part 1)

Some things just don't change ... HERE I GO AGAIN!

MĘŻCZYŹNI